niedziela, 26 grudnia 2010

Prezenty pod choinkę

Spotkało mnie tyle pięknych, miłych niespodzianek pod choinką.
Dziękuję wszystkim kochanym Bliskim, którzy mi je sprawili !
Bóg Wam zapłać !

Życie i los przyniosły mi ponadto niezwykłą niespodziankę.
Przeglądając internet natrafiłem na filmy mojego życia, na których się wychowałem i do których tęsknię od blisko 40 lat. Filmy, których niedawno nie było w internecie. Filmy kultowe. Każdy inny. Łączy je coś wspólnego. Łączy je występująca w każdym filmie śmierć. Trudna śmierć. Trudne godzenie się ze śmiercią pozostałych przy życiu. I ten właśnie aspekt sprawił, że te filmy stały się moimi życiowymi filmami.
Dziś zrozumiałem dlaczego.

Zanim je Wam pokażę, powiem, że  najważniejszym filmem w moim życiu pozostaje Cabaret Boba Fosse'a (1972) z Lizą Minelli w roli głównej. W tym filmie, też jest śmierć, choć pewnie mało kto o tym pamięta.

Pokażę Wam z tego filmu piękną piosenkę o Nadziei. Nadziei, mimo i wbrew śmierci. Na przekór śmierci dziecka Sally Bowles zanim się urodziło. May Be This Time - śpiewa Liza Minelli.

Zaraz potem trzy filmy znalezione dziś pod choinką:
1. Umrzeć z miłości (1970) Andre Cayatte'a z Annie Girardot i Bruno Pradal w rolach głównych.
Bruno Pradal, grający w filmie 17 latka już nie żyje. Zmarł w wieku 46 lat. Annie Girardot żyje i jest wybitną aktorką seniorką Francji. Od tych dwojga uczyłem się miłości. /Niestety niebawem po tej notce Annie Girardot zmarła 28 lutego 2011. Film został usunięty z YouTube. Zamiast filmu pokażę wspomnienie o Annie Girardot na tle piosenki Mourir d'aimer (Umrzeć z miłości)/.

2. Krzyki i szepty(1972) Ingmara Bergmana, z Liv Ullman w jej znakomitej roli. Z tego filmu uczyłem się umierania.Też film usunięty z Youtube. Jest za to piękny fragment.

3. Piknik pod wiszącą skałą(1975). Kultowy, chyba najbardziej znany film australijski. Może kiedyś dotrę tam i odkryję kolejne tajemnice Australii?/Tu też już nie ma na YouTube filmu "Picnic under hanging rock", więc daję to co jest. Popatrzcie!/ film w trzech częściach.

Na koniec, świątecznie Największa miłość w historii świata Edith Piaf i Theo Sarapo w piosence À quoi ça sert l'amour (1961). Dzięki nim poznałem bodaj po raz pierwszy co to jest miłość i nabrałem szacunku do Miłości. Piaf zmarła dwa lata po ślubie z Theo, Theo, 7 lat później, nie osiągnąwszy 30tki. Zginął w katastrofie samolotowej w 1970 roku.
On pozostał wiecznie młody, a ich miłość trwa wiecznie.

Wesołych Świąt !




 

piątek, 24 grudnia 2010

Wesołych Świąt


 

Wszystkim,

bogatym i biednym,
mądrym i głupim,
niezwykłym i zwyczajnym,
kolorowym i szarym,
radosnym i smutnym,
wierzącym i ateistom,
starym i młodym,
zdrowym i chorym,
pięknym i brzydkim,

wszystkim nam życzę,
abyśmy w te święta Narodzenia Bożego Syna, odczuli Miłość Boga.
I byśmy wszyscy poczuli się, w blasku Bożej Miłości, niewinni jak dzieci.

Wasz Głupiec


sobota, 18 grudnia 2010

Niewinność

19 NIEWINNOŚĆ

Starzec na karcie emanuje uciechą jak dziecko zachwycone światem. Roztacza się wokół niego poczucie godności, jakby czuł się dobrze z samym sobą i z tym, co przyniosło mu życie. Zdaje się wesoło rozmawiać z modliszką siedzącą mu na palcu, jakby byli najlepszymi przyjaciółmi. Różowe, spadające kwiaty symbolizują czas płynięcia ze zdarzeniami życia, odprężenia i słodyczy. Są odpowiedzią na jego obecność, odbiciem jego własnych cech.
Niewinność pochodząca z głębokiego doświadczenia życia jest podobna Niewinności dziecka, lecz nie jest dziecinna. Niewinność dzieci jest piękna, Lecz jest Niewinnością ludzi niewiedzących. W miarę wzrastania, gdy dziecko przekonuje się, że świat może być niebezpieczny i groźny, zastępuje ją podejrzliwość i nieufność, za to Niewinność życia przeżywanego w pełni nacechowana jest mądrością i akceptacją ciągle zmieniającego się cudu życia.
Zen mówi, że jeśli porzucisz wiedzę (a w wiedzy zawarte jest wszystko, twoje imię, tożsamość, wszystko, gdyż otrzymałeś ją od innych), jeśli porzucisz to, co dostałeś od innych, wprowadzisz do swego istnienia zupełnie inną cechę - Niewinność.
Będzie to ukrzyżowaniem persony, osobowości, po którym nastąpi wskrzeszenie twojej niewinności. Znów staniesz się dzieckiem, narodzisz się na nowo.
(z Osho "Dang Dang Doko Dang", 7)


Myślałem, że już mi nie będą potrzebne Karty OSHO ZEN TAROT, odkąd wylosowałem Kartę Głupiec.

W zasadzie mi nie są potrzebne. Jednak coś mnie natchnęło i wylosowałem.
I znowu, jak zawsze, nie mogłem wylosować bardziej trafnej karty...
Późna niewinność...


I to tego ilustracja muzyczna.

Zapraszam.


środa, 15 grudnia 2010

Dobro i Zło

Bóg stworzył Dobro.
W ramach Dobra istniała Wolność.
Wolność sprawiła, że zaistniało Zło. Prawdziwą przyczyną tego zaistnienia była potrzeba popatrzenia na Dobro i równocześnie na Zło, by móc porównać jedno z drugim i w ramach Wolności wybrać, to co Wolność zechce.
Tak właśnie się dzieje. Stworzenie przygląda się Dobru i Złu i wybiera.
To nie jest tak, że Zła jest tyle samo, co Dobra. Nie ma nawet porównania. Wszechświat wypełnia Dobro. Dobro Bożej Miłości podtrzymującej Istnienie Stworzenia. Zło jest tylko gdzie - niegdzie, podobnie jak w stojącej wodzie są mikro zawirowania.

Stworzenie nie jest Złem.
Stworzenie jest zawsze Dobrem.
Stworzenie na czas przejściowy powołało do istnienia Zło, by się temu przyjrzeć.
Gdy przyjdzie czas, Stworzenie dokona wyboru i zapanuje w naszym świecie powszechne Dobro. Stworzenie, które wybierze Zło, przeniesie się do innego świata. Do świata który z naszym światem nie ma nic wspólnego. Dla nas tamten świat jest Ciemną Otchłanią. Niektórzy mówią : tamtego świata nie ma. I mają rację z punktu widzenia naszego świata.

niedziela, 12 grudnia 2010

O przebaczaniu

Gdy istnieje jakiś żal, dowolnej głębokości, przebaczenie działa, przede wszystkim, na tego, który czuje się skrzywdzony i przebacza. W akcie przebaczenia dokonuje się i doznaje uwolnienia od traumy obciążającej duszę, traumy wynikającej z przeżycia zdarzenia prowadzącego do powstania żalu.

Ta druga osoba, ta która skrzywdziła, może uwolnić się od obciążającej traumy jeśli przeprosi i poprosi o przebaczenie. Jeśli otrzyma je - cała relacja krzywdy kończy się. Jeśli nie otrzyma przebaczenia, mało tego, czasem otrzyma klątwę zamiast przebaczenia, to jej obciążenie trwa.

W takim sensie krzywdziciel zaczyna być ofiarą rykoszetu całej relacji wynikającej z sytuacji skrzywdzenia. W takim sensie jemu jest trudniej, niż skrzywdzonemu. Skrzywdzony może przebaczyć bezwarunkowo i całe jego obciążenie kończy się, a krzywdziciel potrzebuje pomocy...

Myślę, że Jezus mówiąc, że przebaczać należy nie 7 tylko 77 razy, wiedział, jak działa obciążenie żalem w wyniku zaistniałych krzywd. Dlatego Jezus z całą swą mocą zachęca nas, byśmy przebaczali i uwalniali świat (tak!) od krążących po nim żalów i krzywd, ucinając przebaczeniem nici energetyczne żywiące żale i nienawiść.

Kiedy pod Smoleńskiem upadł samolot wiozący Polaków na obchody 70 rocznicy ludobójczego morderstwa tysięcy naszych przodków w Katyniu,  niektórzy ludzie odczuwali, że w wyniku śmierci naszej polskiej elity,  dopełniło się zadośćuczynienie za wołającą o pomstę do Nieba krzywdę katyńską.

Zdziwienie?

Otóż żal, zwłaszcza żal traumatyczny i bardzo historyczny nie ma już kierunku, on może działać  bezosobowo i w dowolnych kierunkach, byle się rozładować. Tak działa żądza krwi - w związku z zabójstwem - dowolnej krwi.

Trzeba przebaczać i modlić się o przebaczenie.
To jedna z najważniejszych wskazówek Jezusa, który chce, byśmy przygotowali siebie i świat na Jego powtórne przyjście.

sobota, 27 listopada 2010

Polityka Polska

Niektórzy uważają, że jak się pisze o Polsce to jest to polityka. A że deklarują wstręt do polityki i brak zaangażowania w nią, to skutkuje zanikiem wiedzy o Polsce.
Tymczasem Polska jest bardzo piękna. Miejscami bywa najcudowniejsza na całej Planecie Ziemia. Przynajmniej dla mnie. A polityka jest potrzebna, by nasze Dzieci, Wnuki i Prawnuki mogły jakiś skrawek Planety nazywać "Polska".  I by wiedziały co to jest.

 Dzięki uprzejmości Magdy Aeterny i Jej kochającemu przyrodę oku możemy popatrzeć na piękno Polski, ukryte gdzieś na północnym Mazowszu. Dziękuję, Madziu  :)





Czerwone światełko

W ostatnim 20 leciu miałem dwa razy czerwone światło alarmujące:
Żarty się skończyły !!! Wyjeżdżaj z Polski !!!
Szykuje się czas brunatnej rzezi ...

W pierwszym przypadku to był czas, gdy Wałęsa doprowadził falandyzację prawa do absurdu i można było twierdzić że zgodne z prawem jest dokładne "co - bądź" , pod warunkiem, że Prezydentem Polski był Wałęsa, a jego prawnym doradcą Lech Falandysz.
Bóg pilnował.
Na drugi dzień Lech Falandysz złożył dymisję. Powiedział, że nie chce być odpowiedzialny za narodowy dramat totalnej falandyzacji.

W drugim przypadku była ostatnia faza władzy Jarosława Kaczyńskiego. Barbara Blida już nie żyła, Ziobro triumfował i groził w telewizji, że władza rozprawi się ze wszystkimi, którzy na to zasłużą... Przypominało to słynne Cyrankiewiczowskie odrąbywanie rąk przeciwnikom władzy ludowej ...
Bóg pilnował.
Kilka dni później PIS przegrał wybory.

Na koniec dodam coś jeszcze...
Całe życie wcześniejsze i późniejsze przeżyłem w Polsce, bo taki był mój dobry wybór.
Stan wojenny prowadzony przez generała Jaruzelskiego ani w sekundzie nie wywołał we mnie takiego czerwonego alarmu do wyjazdu z Polski, o jakim napisałem wyżej ...
Mimo, że trwał bardzo długo i był dla mnie źródłem cierpienia...

Slowo o Prezydencie Jaruzelskim

Ja się nie znam na polityce ani na historii. Dlatego rzadko występuję w tematach politycznych.
Esej ten powstał, aby przekazać Czytelnikom obraz Polski lat 1989-1990 jaki zapamiętalem, obraz inny od kreowanego przez politycznie nastawionych osób . Osób usiłujących wcisnąć młodym ludziom fałszywy obraz Prezydenta Jaruzelskiego, aby usmażyć na tym kłamstwie jakieś swoje polityczne pieczenie.

Polska w roku 1989 stała na historycznym rozdrożu.
Było kilka potencjalnych kierunków, spróbuję je wymienić:

- 1- droga na zaostrzenie władzy komunistycznej, prosowieckiej,
- 2 - droga na stopniowe(w ciągu około 6 lat), rozluźnianie więzów z władzą komunistyczną
na rzecz wzrastającej demokracji ,
- 3 - droga "grubej kreski", pozwalająca z szacunkiem rozstać się z beneficjentami ustępującego systemu i spokojnie budować nową Polskę w warunkach pełnej demokracji,
- 4- droga "obalania siłą" odchodzącego obozu, skutkująca polowaniem na czarownice, zamiast
budowaniem Polski.
Jaruzelski, Kwaśniewski byłi w PZPR liderami obozu przemian, które umożliwiły rozmowy Okrągłego Stołu i późniejsze decyzje o zmianie Konstytucji PRL po to, by umożliwić Polakom w pół demokratyczny sposób rozpocząć działanie na rzecz Polski. To była droga nr 2. Za tym kierunkiem opowiedziała się Solidarność firmowana przez Lecha Wałęsę i jego słynne zdjęcia z kandydatami do Nowego Parlamentu.Za tym kierunkiem opowiedziała się znakomita większość Polaków w wyborach parlamentarnych 4 czerwca 1989.

Po przegranej PZPR w tych wyborach przez jakiś czas intensywnie pracował tzw. beton partyjny PZPR, który walcząc o władzę wewnątrz partii próbował pozyskać w tej sytuacji pomoc zewnętrzną i organizować opozycję na cała długie następne lata.
Nie chciałbym tu używać nazwisk, bo beton partyjny dziś chyba nie istnieje, choć wpływy jego ideologii są nadal bardzo widoczne i drastyczne, widoczne na przykład w czasopiśmie "Fakty i Myśli". Tradycyjnie z betonem partyjnym kojarzyło się Zjednoczenie Patriotyczne Grunwald, czy rozgłośnię polskojęzyczną w Albanii firmowaną przez Kazimierza Mijala.
Ci ludzie zrobiliby wówczas wszystko, co by mogli, by Polska poszła drogą nr 1.
Mogli dużo, jednak nie mieli zbytnio zwolenników, dlatego schowali się na zakrętach historii.

Droga grubej kreski stała się naturalna kontynuacją drogi nr 2, kiedy po kilku miesiącach pracy pierwszego w historii powojennej nie komunistycznego rządu Pana Premiera Mazowieckiego okazało się, że czekanie 6 lat na pełną demokrację w Polsce jest bez sensu.
Poza granicami Polski z hukiem rozsypywały się systemy komunistyczne w sąsiednich krajach, w ZSRR trwał pochód na jawność i demokrację.

Wobec tego, większość ludzi Solidarności, tych, którzy podjęli trud rządów w tym niezwykle trudnym czasie, a także tych Polaków, którzy ich popierali, chciała iść drogą rozwoju, bez oczekiwania na 6 letnią, zapisaną w Konstytucji karencję jednak także bez polowania na komunistów, za to, że są komunistami. Pan Mazowiecki mówił wyraźnie, co oznacza polityka grubej kreski, którą zaproponował: To miało być wspólne budowanie Polski, bez patrzenia i wytykania kto jaką ma historię. Jeśli czyjaś dawna działalność była sprzeczna z przepisami kodeksu karnego, to oczywiście podlegał temu kodeksowi, chyba, że ściganie byłoby przedawnione.

I wtedy na scenę polityczną weszli bracia Kaczyńscy i Pan Wachowski którzy wspierali Pana Wałęsę w walce o przejęcie prezydentury po Panu Jaruzelskim. Nowe wybory prezydenckie 1990 mogły się odbyć, ponieważ Pan Jaruzelski zrzekł się swej prezydentury i uchwalono nową konstytucję która miała zagospodarować ten fakt politycznie i ustrojowo.

Wyżej wymienieni w trybie propagandy wyborczej zrobili Polakom taką jazdę, że Polacy nie tylko nie poparli Pana Mazowieckiego w tych wyborach, ale poparli Stanisława Tymińskiego !!!
Kaczyńskich nikt nie znał, Wachowskiego tym bardziej, więc mogli oni dłuższy czas z kredytem zaufania społeczeństwa doradzać Wałęsie i pełnić funkcje ministrów Stanu. Jakiś czas później nastąpił rozłam w tym zwycięskim teamie, Wałęsa wyrzucił Kaczyńskich z funkcji, a oni zaczęłi dopiero wtedy wyciągać króliki z kapeluszy na urzędującego prezydenta Wałęsę i na Wachowskiego. Społeczeństwo zrozumiało z tego tyle, że w następnych wyborach trzeba głosować nie na Wałęsę. W ten sposób wygrał Kwaśniewski. A że się sprawdził, to był prezydentem przez dwie kadencje.

Kierunek proponowany przez Kaczyńskich czyli polowanie na czarownice zaczął się dość irracjonalnie a nawet groteskowo. Przeczytajcie artykuły Kaczyńskiego w Tygodniku Solidarność w roku 1989. Z artykułów wynika, że autor uważa, że Polska siedzi dwiema nogami w systemie komunistycznym, sterowanym rękami Moskwy. On to pisał NAPRAWDĘ latem i jesienią roku 1989 !!!
Kaczyński nie zauważył zmian po Okrągłym Stole bo w nim nie uczestniczył, ani go nie komentował w trakcie obrad. Może bał się, że reakcji władz jego komentarze ?
Później, już latem 1989 zauważył, że jeśli dalej będzie siedział bezczynnie to pewne możliwości odpłyną mu bezpowrotnie. To Kaczyński wymyślił żeby Wałęsa został Prezydentem Polski. Jako Autor pomysłu rzeczywiście zaszedł daleko, bo Wałęsa był jak czołg i miał wielu zwolenników.

Po przegranej idei grubej kreski i budowania Polski w sposób demokratyczny nastąpiły czasy, w których mniej lub bardziej ma udział polityka polowania na czarownice, która dąży do ograniczenia demokracji przez odebrania demokratycznych praw osobom reprezentującym poprzedni system. Walka trwa. Takim, którzy nigdy nie reprezentowali żadnej władzy, a zawsze starali się reprezentować własny sposób myślenia, głowę można uciąć za rogiem w ciemnej ulicy i nikt tego w tym zamęcie polowania na czarownice nie zauważy.

Jaruzelski zostawił Polskę swobodną dając Polakom wolne wybory prezydenckie 1990 wraz z Konstytucją, która umożliwiała nie tylko wolne wybory, ale także wolność działania.
Wszystko, co zrobiliśmy po roku 1989 zrobiliśmy demokratycznie, jako Polacy. I za to cały czas odpowiadamy. My, nikt inny.

czwartek, 18 listopada 2010

Order Orła Bialego dla Adama Michnika i Jana Krzysztofa Bieleckiego

Ktoś słusznie zauważył, że Order Orła Białego powinno się przyznawać osobom, których niegdysiejsza działalność przyczyniła się do dobrej kondycji współczesnego Państwa Polskiego. 
Państwo Polskie mamy dziś w nie najlepszej kondycji, jak dość zgodnie uważają Polacy. Zwraca się uwagę,  że są ludzie dobrzy w burzeniu i są tacy, którzy są dobrzy w budowaniu Państwa i jego struktur.Order Orła Białego zaczyna zmierzać do piersi budujących Polskę, a nie tylko tych, którzy ongiś burzyli PRL.

Adam Michnik zasłynął i zasłużył się niewątpliwie w burzeniu Państwa PRL, co dość zgodnie Polacy  przyznają . Natomiast kontrowersje budzi udział Adama Michnika w budowaniu Państwa Polskiego po roku 1989.

Jan Krzysztof Bielecki z racji młodego wieku choćby, zaistniał w przestrzeni medialnej dopiero po roku 1989, szczególnie w latach 1991 do 1992, gdy był Premierem Rządu.

Właściwie na temat jego wkładu w budowanie Państwa Polskiego nikt jeszcze nie dyskutował.
Moim zdaniem był ten wkład istotny.
Jan Krzysztof Bielecki miał młody wiek zapewne z tego powodu Prezydentowi Wałęsie wydawało się, że można będzie wodzić Premiera na pasku. Jakiś czas później, Premiera Olszewskiego zastąpił Waldemar Pawlak na tej funkcji. Ludzie dość jednoznacznie uważali, że Pan Prezydent Wałęsa desygnował podczas "Nocnej Zmiany" Pana Waldemara Pawlaka na stanowisko Premiera, by mieć łatwy dostęp do majstrowania przy rządzeniu, w związku z niedoświadczonym, młodym premierem.

Otóż uważam, że Jan Krzysztof Bielecki ma ogromne zasługi w ratowaniu spójności Polski, jej integralności, w czasie, w którym część Polaków kradła swoje pierwsze miliony dolarów.
To był czas, gdy całkiem świadomie w Parlamencie prawo ustanawiano bandyckie, własność państwową dawało się kupić za złotówkę, parlamentarzyści przestawali pomału rozumieć co znaczą takie frazy jak "pro publico bono", czy interes Państwa.
Na terenie Rzeczypospolitej ciągle stacjonowały ogromne ilości uzbrojonych wojsk radzieckich, potem rosyjskich, nie istniała legalna Konstytucja, poza tzw. "Małą Konstytucją" pisaną przez dość wąski krąg zainteresowanych.

Jan Krzysztof Bielecki objął funkcję Premiera, jako liberał, przedstawiciel Partii Kongres Liberalno - Demokratyczny. Partii tyleż przyzwoitej, ile składała ona się z młodych nie umoczonych w PRL ani w prywacie ludzi. Byłem przerażony tą sytuacją, bo wiedziałem, że chodzi w tym czasie o to, by dało się bezkarnie ukraść te pierwsze miliony. Wyraźnie mówił o tym Pan Prezydent Wałęsa, znany z różnych niby to zabawnych powiedzonek, które mimo zabawności, głęboko trafiały w żywotne sprawy budującej się Polski.
No i powiem teraz moje zdanie na temat roli Jana Krzysztofa Bieleckiego w tamtym czasie. Po około miesiącu pracy Bielecki doznał metamorfozy bo, jako inteligentny człowiek, zrozumiał patrząc ze swojej pozycji że Polska ma zginąć w warunkach faktycznych i prawnych, jakie urządzano w owym czasie.
Politycy, w znaczącej swej części, krzyczeli: dość PRLu. Faktycznie oznaczało to: Dość Polski.
Bielecki widząc grabieżcze prawo, widząc postępującą za głosem doradców Prezydenta Wałęsy falandyzację prawa, był w moich oczach, bodaj ostatnim, który ratował Polskę jako taką, jako pewne zintegrowane, spójne urządzenie zbudowane przez Polaków dla Polaków.
Bielecki, szybko z liberała stał się państwowcem.
Chwała mu za to.

Późniejsze rządy, poza rządem Olszewskiego oczywiście, nie miały już charakteru rządów patriotycznych, sprawowanych dla obrony Polski. Pierwsze miliony dolarów były już ukradzione i można było spokojnie żyć i rozwijać się, w niedzielę i święta manifestując przynależność do Kościoła i wszelkich konserwatywnych przekonań. Nawet herby można było sobie kupić i niektórzy to robili.
Rząd Olszewskiego nie zasłużył się nijak gospodarce, bo był ustanowiony w taki sposób, by na gospodarkę w ogóle nie wpływał. Za to, nieoczekiwanie dla powołujących ten rząd, stał się on ostoją obrony polskich interesów przed zakusami rosyjskimi, by przejąć kontrolę gospodarczą nad Polską. Ten temat jednak wykracza poza ramy tematu Orła Białego dla Michnika i Bieleckiego. Jan Olszewski Order Orła Białego ma i ma go najbardziej zasłużenie.

A Adam Michnik w 20 leciu? Jak się zasłużył?
Działał wśród tych, którzy kradli pierwszy milion dolarów. Czy sam kradł ów milion? Raczej nie. Składniki majątkowe spółki AGORA nie pochodziły od Michnika. On był tam  raczej pracownikiem wynajmowanym przez pewien kapitał. Ten kapitał, reprezentowany przez ówczesnego Przewodniczącego Solidarności, Pana Lecha Wałęsę, usiłował przerobić Gazetę Wyborczą na swoja tubę propagandową. W tym samym czasie, upadał równocześnie Tygodnik Solidarność - legendarna gazeta, mająca swój rodowód w strajkach lat 1980-81. Dlaczego upadał? Bo był tendencyjny i nudny artykułami Kaczyńskich, którzy w latach, w których trzeba było Polskę budować, opowiadali w Tygodniku jakie były ich wizje Polski, niezbyt przystające do robotniczo związkowej rzeczywistości i niezbyt aktualne.
No i chodziło tzw, obozowi patriotycznemu, by zawładnąć majątkiem zbudowanym osobiście przez Michnika za sprawą poczytności Gazety Wyborczej, za którą odpowiadał osobiście, jako redaktor naczelny.

Tyle historii z mojego punktu widzenia.
Order Orła Białego dziś usiłuje godzić ludzi z przeciwnych stron polskich barykad. Akurat takie podejście uważam za słuszne. Oczywiście pod warunkiem, że Orzeł Biały nie firmuje zdrajców Ojczyzny i ludzi o niskiej moralności ogólnej. Tego trzeba pilnować i od tego jest szacowna Kapituła Orderu. Dziś znowu zdziesiątkowana. Przykre...

środa, 17 listopada 2010

Order Uśmiechu małego kwiatka

Wszystkim Czytelnikom tego bloga, którzy w tym momencie się szczerze uśmiechną, przyznaję ten piękny order !!!


Gratuluję Wam, kochani !!!

Przed wyborami ...

Podstawa naszego Państwa Polskiego jest Konstytucja Rzeczypospolitej, ustanowiona przez Naród. Mimo głupiej propagandy antykonstytucyjnej, uprawianej przez część polityków lat 90tych, Konstytucja stała się faktem i jest najpotężniejszym fundamentem Rzeczypospolitej, ośmielam się twierdzić, że potężniejszym od Konstytucji 3 maja.
Przy okazji, Rzeczpospolita jest jedna, a w roku 1989 została ona oczyszczona i odrodzona a nie zbudowana od początku. Przestrzegam przed numerowaniem Rzeczpospolitych, to droga polityczna do nikąd.

Państwo powinno być kontrolowane przez społeczeństwo, aby nie wymknęło się Narodowi z rąk z powodu wyalienowania władzy, która zaczyna działać dla swojego własnego dobra, a przeciwko Narodowi. To dość oczywiste w demokracjach i nasza Konstytucja zapewnia też taki mechanizm.

Jak to się ma do współczesnej władzy?
W moich oczach, nie jest zbyt bezpiecznie. Żadna z widocznych w polityce, liczących się partii nie służy demokracji jako takiej. Żadna partia nie podnosi demokracji i praworządności, jako ważny element swojej misji. Wygląda na to, że wszystkie partie uważają, że demokracja jest tak oczywista, jak granice Rzeczypospolitej i jak to, że stąpamy po Planecie Ziemia. Żadna partia nie podkreśla, że jej misją jest kontrolowanie władz Państwa, aby zapewnić, że władza służy Narodowi, a nie alienuje się, by było odwrotnie.
Istniejące partie reklamują się jako jedynie słuszne (skąd, u licha, ten wzorzec?) i ubiegają się o państwową władzę, która jest traktowana, jak puchar przechodni. Brrrr....

To bardzo niebezpieczna sytuacja, niebezpieczny czas...

Naród, z kolei, zniesmaczony działaniami władz w ostatnim 20 leciu, odwraca się od władzy, nie chce mieć z nią nic wspólnego i tym samym, zezwala jej na wszystko.
Naród nawet nie wykonuje swych konstytucyjnych uprawnień kontroli społecznej nad Państwem, a gdy ktoś próbuje to podnosić i o tą społeczną kontrolę się starać, jest traktowany jak antypaństwowy  "wichrzyciel". 
Podatny grunt na zabranie przez kogoś  władzy siłą i skasowanie demokracji i zanegowanie podstawowej roli Państwa: służebności wobec Narodu.

Na koniec trochę konkretów.

W naszym kraju zdarzyło się, że za wiedzą policji porwano młodego biznesmena, uwięziono go  i torturowano, ściągnięto okup od jego rodziny a następnie zabito.
Czy uważasz Czytelniku, że to szczegół, wypadek przy pracy, niewarty zainteresowania społecznego?

Czy uważasz, że śmierć wybitnej postaci polskiej polityki, wieloletniej Posłanki, śmierć w otoczeniu grupy przedstawicieli  mundurowych służb państwowych to jest rzecz normalna w naszym Państwie i jest to wypadek przy pracy, bez znaczenia?

Czy  uważasz, że Szef całej polskiej państwowej policji, jeśli za dużo wie o jakiejś grupie przestępstw, to może być bezkarnie zabijany na ulicy i nie powinno to budzić zainteresowania społecznego?
Że to był wypadek przy pracy? (Bo przecież mógł się nieszczęśliwie zagazować od piecyka we własnym domu, i nie byłoby tego głupiego, niepotrzebnego zamieszania?)

Zanim odpowiesz,  powiem co ja o tym sądzę w kontekście budowania mojego nowoczesnego polskiego państwa.
Partie, to nie mają być gangi, a wybory nie mają być okazją do walki gangów.
Konkurencja wyborcza ma służyć przedstawianiu programów i zamierzeń politycznych i wybieraniu najlepszych z nich, w ramach demokratycznych wolnych wyborów. ,Wybory mają umożliwiać objęcie władzy przez osoby najbardziej godne zaufania Narodu, które przedstawiają najlepsze programy i chcą służyć Narodowi.
Wybory nie mogą służyć jakiejś upiornej, ubliżającej Narodowi gangsterskiej walce.

A teraz spokojnie odpowiedz sobie na pytania, które zadałem wyżej. 
I zastanów się, co zrobić w związku ze zbliżającymi się wyborami.
Zwłaszcza tymi do Parlamentu.

Nie zapomnij, że masz nie tylko czynne prawo wyborcze. Masz także bierne. 
I działaj zgodnie ze swym planem życiowym i sumieniem. 

Powodzenia, Polacy.
Polsko, życzę szczęścia.

piątek, 12 listopada 2010

Biały Orzeł znów skrępowany ...

Ktoś wyraził zdziwienie, że artykułuję potrzebę wolności w naszym demokratycznym kraju. W naszej wolnej Polsce.
I stwierdzono, że jestem nadwrażliwym marzycielem.

Napisano tak:
Możesz oczywiście marzyć o kraju wolnym i bezpiecznym, w którym każdy moze manifestować swoje przekonania i ktoś o innych poglądach będzie manifestował, jeżeli w tym samym miejscu, to pokojowo. Możesz marzyć o kraju, gdzie kibice sportowi będą aniołami i będą oklaskiwać wygraną przeciwnego klubu. Możesz marzyć o kraju, gdzie nie będzie żadnych akcji policji i sił specjalnych, bo nie będzie przestępców. Możesz marzyć o kraju, gdzie prawo jest cenione i przestrzegane przez wszystkich, a nie łamane na każdym kroku przez byle chłystka, który dorwał się do samochodu....
 Spróbowałem to wytłumaczyć tej pani, która będąc Polką, mieszka za granicą, następująco:

Marzenia to ja mam i nikt mi ich nie zabierze. Nie pisałem o moich marzeniach, lecz o realiach.
Realny świat domaga się konkretnych zmian. Bo siły porządku, o których piszesz są powołane do obrony obywateli przed działaniami przestępczymi. A nie do działań przestępczych przeciwko obywatelom. I to trzeba właśnie wyprostować. Samo się nie zrobi. Nie zrobi się to też działając z obcego kraju. Sami sobie z tym mamy poradzić. Na tej samodzielności też, między innymi, polega wolność.

Jakby to wytłumaczyć...
Widzisz, Biały Orzeł jest symbolem wolności Polski i jej obywateli.

Wyobraź sobie teraz, że Twój mąż wyszedł ze śmieciami wieczorem i nie wrócił, bo go porwali i skatowali policjanci na osiedlu, twierdząc, że jest zadymiarzem. Po gruntownym pobiciu, wywieźli go w nieznanym kierunku, nie dając mu żadnej możliwości skontaktowania się z Tobą, abyście nie mataczyli. Po jakimś czasie mąż poszedłby pod sąd za pobicie policjantów, a sąd skazałby go na dwa lata - bez zawieszenia.

Wyobraź sobie, że Twój 19 letni syn, chłystek, jak sama go określiłaś, jedzie samochodem i w trakcie jazdy, nagle, z niewiadomego powodu, strzelają do niego nieznani osobnicy. Chłystek syn stara się uciec, przyspiesza, jednak nie mając wprawy w prowadzeniu auta, rozbija się na latarni i ginie na miejscu. Jeśli pozwolą Ci poddać syna obdukcji, okaże się, że uciekając był już ciężko ranny, postrzelony w głowę. No cóż, to tylko chłystek, chociaż Twój syn.

Wreszcie wyobraź sobie siebie samą. Jest szósta rano. Walenie kolbą do drzwi. Otwierasz. W drzwiach staje umundurowana kobieta, młodsza od Ciebie 30 lat i z drwiącym uśmiechem mówi:
- skończyło się proszę pani. Za pisanie antypaństwowych tekstów na blogu idzie pani pod sąd. Nawet jak panią uniewinnią, to ze dwa lata spędzi pani w pierdlu, a my odetchniemy od pani pisaniny.

Teraz spróbuj wejść w Postać Białego Orła. Polskiego Orła.
I pomyśl, czy czujesz się wolna...

Ojczyzno ma...

"Ojczyzno ma, tyle razy we krwi skąpana,
Ach jak wielka dziś Twoja rana,
Ach jak długo cierpienie Twe trwa!

Tyle razy pragnęłaś wolności,
Tyle razy gnębił Cię kat,
Ale zawsze czynił to obcy,
A dziś brata zabija brat!

Ojczyzno ma...

Biały orzeł znów skrępowany,
Krwawy łańcuch zwisa u szpon,
Ale wkrótce zostanie zerwany,
Bo wolności wybija dzwon.

Ojczyzno ma...

O Królowo Polskiej Korony,
Wolność, pokój i miłość racz dać
By ten naród boleśnie gnębiony,
Odtąd wiernie przy Tobie mógł trwać!

O Matko ma, Tyś królową polskiego narodu,
Tyś wolnością w czasie niewoli
I nadzieją, gdy w sercach jej brak!

Nowy ból przeszył serca Polaków,
Pasterz - kapłan przelał swą krew,
Abyś ty mógł żyć w wolnej Ojczyźnie,
Bez cierpienia, bólu i krat."

Kraków 1981,
słowa i melodia ks. Karol Dąbrowski, ostatnią zwrotkę dodano
po zamordowaniu ks. Jerzego Popiełuszki

Uczymy się żyć bez końca idąc aleją gwiazd ...

Zdzisławo, podaj rękę ... chodź ...

(Z Albumu "Realia"~1984)

"Uczymy się żyć bez końca"

muz. Wojciech Trzciński
sł. Jacek Cygan

Gdy dzień nie większy niż Europa
Nie daje się wyżalić
W sekundzie musisz błagać, grać i kląć
Po siatce pięter w górę, w górę
W kosmosu pukasz bramy
By potem spadać tak za rokiem - rok
Reklamy fantastycznych wizji
Zdumione oczy karmią
I tylko czasu brak, by trochę żyć

Uczymy się żyć - bez końca, bez początku
Uczymy się żyć - dwie obrączki, kilka wątków
Uczymy się żyć - spragnieni słodkich nagród
Uczymy się żyć - słono

Już znudził Cię ten zbiór motyli
Kolekcja suchych żagli
Na przekór światu mylisz, mylisz się
Z miłości dwója, z życia dwója
Świadectwem ciężar powiek
I cienkim piórkiem czoło kreśli czas
Lecz jeśli tylko sił przybywa
Do biegu znów się zrywasz
Z nadzieją na życzliwy w końcu los

Uczymy się żyć - bez końca, bez początku
Uczymy się żyć - dwie obrączki, kilka wątków
Uczymy się żyć - spragnieni słodkich nagród
Uczymy się żyć - słono


Uczymy się żyć - bez końca, bez początku
Uczymy się żyć - razem...
Uczymy się żyć - na drogę kilka wątków
Uczymy się żyć - dalej



(Z Albumu "Aleja Gwiazd"~1987)

"Aleja Gwiazd"

muz. Romuald Lipko
sł. Marek Dutkiewicz

Jabłko i grzech, tak musi być
Wojna i śmiech - zaraz po niej
Zieleń i brąz, płomień i dym
Żebrak i król w koronie

Słońce i grad, po nocy dzień
Światło i mrok - ramię w ramię
Szampan i kac, po życiu sen
I nic się już nie odstanie

Daj mi dłoń, tak daleko port
Gdzie dziś dom, gdzie ulica słońc
Aleją gwiazd, aleją gwiazd biegniemy
Bóg drogę zna
Pod niebem gwiazd, pod niebem gwiazd żyjemy
A każdy sam

Tik potem tak, luz potem blues
Pink potem pąk - zawsze razem
Zachód i wschód, dziad oraz mróz
Anioł i stróż - idą w parze

Jabłko i grzech, tak musi być
Wojna i śmiech - zaraz po niej
Zieleń i brąz, płomień i dym
Żebrak i król w koronie

Daj mi dłoń, tak daleko port
Gdzie dziś dom, gdzie ulica słońc
Aleją gwiazd, aleją gwiazd biegniemy
Bóg drogę zna
Pod niebem gwiazd, pod niebem gwiazd żyjemy
A każdy sam

Aleją gwiazd, aleją gwiazd biegniemy
Pod niebem gwiazd, pod niebem gwiazd żyjemy
Aleją gwiazd...

Ohyda i niesmak

Krakowski aktor Bogusław Sobczuk, być może kończy już swoją gehennę.

http://nasygnale.pl/kat,1025343,title,Znany-aktor-nie-molestowal-synka-To-byla-zemsta-bylej,wid,12842899,wiadomosc.html?ticaid=5b3ad

Było zatrzymanie, areszt, życie z piętnem osoby seksualnie wykorzystującej własnego syna. Teraz, po siedmiu latach, krakowski sąd uniewinnił Bogusława Sobczuka od zarzutów molestowania kilkuletniego wówczas dziecka w latach 2001-2003. Aktor i dziennikarz nigdy nie przyznał się do winy. Twierdził, że to zemsta ze strony byłej partnerki, matki chłopca.
- Czuje pan ulgę? - na to pytanie Sobczuk nie odpowiada. Wymownie patrzy na swojego obrońcę Andrzeja Patelę, który z kolei nie kryje, że o sprawie, która toczyła się za zamkniętymi drzwiami, mówić nie może. - Ale ulga jest. I poczucie, że zwyciężyła sprawiedliwość. Sędzia prowadzący sprawę, wydając wyrok oczyszczający mojego klienta z zarzutów, oparł się na przepisach prawa. To jest najważniejsze - dodaje adwokat.

Prokuratura domagała się dla Sobczuka kary dwóch lat więzienia. Być może będzie apelować od tego nieprawomocnego orzeczenia. Tak też może zrobić oskarżycielka posiłkowa w sprawie, Dorota W., była partnerka Sobczuka, dziennikarka radiowa. Nie było jej podczas ogłaszania wyroku, a jej adwokat Krystyna Kaleta-Wyroba nie chce na gorąco komentować uniewinnienia. - Ta sprawa wymaga namysłu. Muszę się skontaktować z moją klientką, wtedy podejmiemy decyzję - ucina. Dorota W. nigdy nie zgodziła się na rozmowę o sprawie.

Pierwszy proces Sobczuka zaczął się w połowie 2004 roku. Po trzech latach oskarżony został skazany na dwa lata pozbawienia wolności. Sąd uznał, że wina oskarżonego została udowodniona, ale skuteczna była apelacja obrońców Sobczuka. Sąd odwoławczy uchylił wyrok i sprawę skierował do ponownego rozpoznania. Powodem były kwestie proceduralne, ponieważ - jak się okazało - przesłuchiwane w postępowaniu jako świadek kilkuletnie dziecko nie zostało poinformowane o możliwości odmowy zeznań, a także o celu przesłuchania. Konieczna była także opinia biegłych, czy dziecko może być ponownie przesłuchane.

Ponadto - zdaniem sądu drugiej instancji - niewystarczająca i nieprzekonująca była argumentacja, dlaczego sąd w wyroku oparł się tylko na opinii niekorzystnej dla oskarżonego. Sąd wskazał także na różnicę w ocenie dowodów, tj. dwóch sprzecznych opinii psychologicznych na temat tego, czy zachowania Sobczuka miały charakter molestowania seksualnego czy też miały inne podłoże. Ponowny proces rozpoczął się w listopadzie 2008 r. i trwał dwa lata. W środę prokurator ponownie domagał się w mowie końcowej skazania oskarżonego na karę dwóch lat więzienia. Obrońca i Sobczuk wnosili o uniewinnienie. Sąd przychylił się do ich wniosków.

- Jestem trochę zaskoczony sytuacją. Spodziewaliśmy się z moim adwokatem, że po mowach końcowych sąd odroczy ogłoszenie wyroku na kilka dni, a tu nie, wszystko nastąpiło od razu - opowiada Sobczuk. Widać, że powoli opadają z niego wielkie emocje. Już podczas ogłaszania wyroku adwokat lekko trącił go łokciem, bo z odczytywanych po kolei paragrafów doświadczony prawnik pierwszy zorientował się, że sędzia Grzegorz Kościelniak wyda wyrok uniewinniający.

- Sąd, wymiar sprawiedliwości, to straszne miejsce, a wiem co mówię, bo poznałem je dobrze przez te siedem lat. Byłem w więzieniu, a stamtąd nie każdy wraca w jednym kawałku, nie tyle w sensie fizycznym, ale psychicznym. Byłem twardy, wytrzymałem - nie kryje Sobczuk. Największy sprzeciw budzi w nim jednak to, co wymiar sprawiedliwości zrobił z jego synem. - Z zaleceń sądu najwyższego wynika, że w takich sprawach dziecko przesłuchuje się raz i koniec. W przypadku mojego syna były trzy przesłuchania. I to aż do skutku wiercono mu dziurę w psychice, aż przesłuchujący usłyszał to, co chciał usłyszeć. Jednak wcześniej nie powiedziano synowi, że może odmówić zeznań przeciwko mnie, swojemu tacie - dodaje.

Bogusław Sobczuk wie, że może być jeszcze apelacja od tego wyroku, że przeciwna strona nie odpuści. - Ale uniewinniając mnie dzisiaj i racjonalnie to argumentując sąd zrobił pewien krok, dla mnie istotny. Myślę, że tu nic się więcej nie zmieni - uważa Sobczuk. Zapowiada kroki prawne przeciwko prokuraturze, która decydowała o jego zatrzymaniu i aresztowaniu, oraz mediom, które, jak twierdzi, naruszyły jego dobra osobiste.


Tyle sprawa Sobczuka.
Żal, gniew, wściekłość na kobietę, która z babskiej zazdrości zamieniła życie w piekło swojemu mężowi i synowi.
Poczucie ohydnego niesmaku wobec każdej kobiety, która odważa się coś takiego dokonać. Albo przynajmniej grozi, że to zrobi i szantażuje w ten sposób męża, czy kogokolwiek.

To przestępstwo ohydnego pomówienia powinno być ścigane z całą mocą i surowo karane. Pomówienie ohydne przez to, ze z uwagi na dobro dziecka, po pierwsze izoluje się ojca - czyli mówiąc wulgarnie, zamyka go do pierdla od razu z opinią pedofila własnego dziecka. Już za to, żona powinna dostać 3 lata więzienia.

Szok więzienny człowieka zamkniętego tam niewinnie, podlegający więziennym represjom współwiężniów w związku z zarzutem pedofilii jest nie do przeskoczenia w pozostałym życiu. To jest napiętnowanie trwałe. Dlatego żona, która dopuszcza się haniebnego pomówienia, powinna być uwięziona z takim samym piętnem.

7 lat Bogusława Sobczuka, z nadal nieprawomocnym wyrokiem uniewinniającym to wyrok dla polskiego sądownictwa. Te 7 lat powinni odsiadywać przedstawiciele prawa, którzy są winni przedłużających się ponad miarę procedur. Którzy są winni traktowania podejrzanego jak winnego. Którzy są winni niesprawiedliwości sądowniczej w Polsce. Winni za nieudolność całego polskiego wymiaru sprawiedliwości powinni usiąść w więzieniu na parę lat za to właśnie.

Prawo ma chronić słabszych przed silniejszymi. W przypadku opisanym tutaj, słabsi w całym tym procederze ojciec i syn zostali zgwałceni przede wszystkim przez Polskę, a dopiero potem przez chorą z nienawiści matkę i żonę.
Czas obudzić się i przejrzeć na oczy.

Polsko, wstań i obudź się !

czwartek, 11 listopada 2010

Tajemne spotkania...


Nie odszedłeś cały, Przemku.
Może w ogóle nie odszedłeś?

Wierzę, że jeszcze spotkamy się
W kolejnym życiu odnajdę Cię
Ja wierzę, że jeszcze spotkamy się
Wszystko ma swój sens i czas, dobre i złe
Co ma być nie ominie nas
Choć żegnam się z Tobą, to jeszcze nie koniec,
Kiedyś na pewno spełni się nasz sens ...